problem z alkoholikiem w domu

Sprawy związane z Tomaszowem Lubelskim i jego okolicami.

Postautor: Gość » 30 lip 2012, o 11:03

moze mi ktoś powiedzieć gdzie w tomaszowie mogę złożyć wniosek do gminnej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych o wysłanie alkoholika na przymusowe leczenie. dziękuje za pomoc
Na górę

Postautor: Gość » 30 lip 2012, o 13:03

trochę Cię zmartwię...Teoretycznie wszystko jest pięknie-niebieska linia,wysłanie na odwyk.musi być interwencja policji(która jak przyjedzie to zapyta;..bije panią??-,,nie"-no to jak się nie awanturuje to po co pani Nas wzywa??.Panie Władzo jest jeszcze przemoc psychiczna! czy musi mnie bić żebyście go zabrali!?..,,Pan X będzie juz cicho,prawda panie X? no i koniec...INTERWENCJI policji a na odwykówkę czeka już pare miesięcy(była sprawa w sądzie) i nie wiem kiedy w końcu będzie..wolne miejsce,bo kolejka ponoć do tego przybytku dłuuuga :roll:
Ps.Jeżeli jesteś młoda to zakończ ten chory związek jak najszybciej bo prędzej Cię wykończy psychicznie(i dzieci) niż przestanie pić.Ja cały czas liczyłam że się poamięta a teraz jestem strzępkiem nerwów i wszystko na mojej..siwej głowie)
Na górę

Postautor: Anula » 30 lip 2012, o 13:19

Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych mieści się przy ul. Matejki/Jana Pawła ( w budynku szkoły tak na rogu). Jednak mogę Ci od razu powiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak przymusowe leczenie. Osoba uzależniona od alkoholu musi wyrazić zgodę na leczenie ( to jest chore, ale niestety tak jest). Ja mojego ojca zgłosiłam na leczenie 5 lat temu, Ja i moja rodzina zostaliśmy wezwani na komisję, ktora przeprowadziła z nami mały wywiad. Po ok. roku przyszło do ojca wezwanie z Sądu aby zgłosił się na leczenie, nie zrobił tego więc po kilku razach przyjechała policja i go zabrali. Niestety po godzinie go wypuścili. Raz byl kompletnie pijany, a osoba pijana nie może podpisać dokumentu że chce się leczyć, osoba ta musi być trzeźwa. Kolejnym razem ojciec akurat był trzeźwy, ale powiedzial, że nie chce się leczyć. No i nikt mu nic nie może zrobic.
Wielokrotnie rozmawiałam z Panem Skawińskim, który kieruje wnioski do Sądu o leczenie a także z dzielnicowym ale niestety potwierdził, że w zasadzie nic nie można zrobic, trzeba czekać bo moze akurat przyjdzie taki czas, że ta osoba zechce się leczyć.
Mój ojciec do dzisiaj nie wyraził takiej chęci. Stwarza coraz większe zagrożenie dla mojej rodziny np. zostawia odpalonego papierosa i idzie spać a w domu jest gaz, chodząc przewraca się wielokrotnie miał urazy ciała, oprócz tego wyzywa, a nawet doszło do tego, że nie załatwia "prawidłowo" podstawowych potrzeb fizjologicznych.
Teraz będę próbowała zlożyć wniosek o jego ubezwłasnowolnienie częściowe lub całkowite. Zobaczymy jak to się skończy.
Tak więor1owsec w tej kwesti prawo jest beznadziejne.
Pozdrawiam
Na górę

Postautor: Gość » 30 lip 2012, o 13:42

Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych mieści się przy ul. Matejki/Jana Pawła ( w budynku szkoły tak na rogu).


Dlaczego pracownicy tej placówki nie interesuja sie alkoholikami przesiadujacymi na ławeczkach przy fontannie?
Razem ze SMiejską powinni nieść pomoc tym ludziom :idea: nawet codziennie. To rozwiązałoby problemy wielu.
Taka misja skonsolidowanych sił świeckich i duchownych spokojnie dałaby radę.Tylko to wymaga "wyjścia" do tych ludzi.Podobnie sprawa ma se z Mopsem :idea:
Na górę

Postautor: Gość » 30 lip 2012, o 13:44

Problemem należy zaintersować dzielnicowego, niech Policja złoży wniosek
do Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych przy Urzędzie Miasta.
Komisja powinna skierować wniosek do Sądu o leczenie.
Skontaktuj się z Przewodniczącym Komisji Panem Z. Skawińskim - tel. 603743785.
Na górę

Postautor: Anula » 30 lip 2012, o 14:37

Jak już pisałam, w momencie kiedy sprawa trafia do Sądu, zostaje nalożony na alkoholika obowiązek stawienia się w poradni odwykowej, jeśli tego nie zrobi obowiązek dostarczenia tej osoby do poradni spada na policję. Jednakże jeśli nawet policja dostarczy alkoholika do Poradni to i tak on sam musi wyrazić zgodę na leczenie a przy tym musi być trzeźwy (co w przypadku alkoholika jest kompletnym absurdem). Jeśli się nie zgodzi to wraca do domu. ( mój ojciec był zabierany kilkakrotnie i zawsze wracał). Rozmawiałam z Panem Skawińskim dlaczego tak się dzieje no i powiedzial to co napisałam wyżej.
Jeśli ktoś ma problem z alkoholikiem to niestety trzeba robić wszystko żeby on sam podjął decyzję o leczeniu, co jest ogromnie trudne. Ja staram się nakłonić mojego ojca od 5 lat, no i niestety nic z tego.
Także życzę powodzenia, jeśli sam zrozumie to się zgłosi na leczenie, jeśli nie, to męczarnia przez kolejne lata.

Polecam zajrzec do Kodeksy cywilnego i Ustawy o wychowaniu w trzeźwości z tego co pamiętam rozdział 2 tej ustawy, wg niej są również wyjątki, że niby w niektórych przypadkach można zmusić do leczenia, ale ja już próbowałam wszystkiego i nic.
Bedę jeszcze próbowała ubezwłasnowolnienia, choć wiem że będzie trudno.
Na górę

Postautor: Gość » 30 lip 2012, o 14:48

bardzo dziękuję wszystkim za pomoc w tej sprawie spróbuję się skontaktować z kimś kto mi pomoże uporać się z tym problemem.
Na górę

Postautor: gosciu » 30 lip 2012, o 15:20

Pozdrawiam i wspieram "Anulę". Mam 33 lata, ojca wdowca i alkoholika. Wszystkie opisane przez Ciebie sytuacje mam w domu. Dodatkowo dochodzi przemoc fizyczna. Kiedyś z nożem biegał po domu, że mnie zabije. Wszystko widziała wtedy moja 5 letnia córka, która się mocno przestraszyła. Dziecko zrywało się w nocy, nawet na krok mnie nie odstępowała ( gdy ja szłam do łazienki ona szła ze mną). Pomogła jej dopiero kobieta, która "wylewa jajka na przestrachy". Jedni w to wierzą, inni nie. Ja byłam sceptyczna, ale jeżeli z jajka wyszedł człowiek z nożem w ręku, to uwierzyłam. Każdy mówi, że alkoholika nie wyleczy. Mój ojciec nawet wylądował w szpitalu z padaczką, jeszcze przed kontrolną wizytą (około miesiąca po) już znowu pił. Nie mam znikąd pomocy, a najbardziej mnie denerwuje sytuacja, gdy robię w sklepie zakupy a ojciec pijany kupuje alkohol. Jeszcze żaden sprzedawca nie odmówił podania alkoholu pijanemu. Takie są realia. Gminna komisja, aby odebrać koncesję w sklepie musi mieć dowody w postaci notatek policyjnych. A policji nigdy nie ma tam, gdzie jest potrzebna. Tak dużo rodzin alkoholików cierpi za tzw. zamkniętymi drzwiami. Dopiero, kiedy dojdzie do jakiejś tragedii, to wszyscy się interesują. Powodzenia w walce o ubezwłasnowolnienie.
Na górę

Postautor: Gość » 31 lip 2012, o 08:20

Trochę bzdur jest tutaj wypisanych. Miałam podobny problem. Trzeba zacząć od tego gdzie mieszkasz ? Na terenie Tomaszowa czy gminy ? Wtedy albo kierujesz wniosek do Miejskiej Komisji albo Gminnej. Żadnych interwencji Policji w domu nie musi być. Leczenie nie jest przymusowe - owszem, ale czasami nasz "problem" albo się chociaż trochę przestraszy albo sam coś zrozumie i spróbuje się leczyć. A my mamy poczucie, że staramy się zrobić wszystko, żeby pomóc. Pana Skawińskiego polecam - też mi bardzo pomógł.
Na górę

Postautor: Gość » 31 lip 2012, o 12:33

Pana Skawińskiego zastąpił teraz p.Brodowski
Na górę

Postautor: Gość » 31 lip 2012, o 12:34

Ale on się na tym nie zna.
Na górę

Postautor: Gość » 31 lip 2012, o 15:02

Gość pisze:Pana Skawińskiego zastąpił teraz p.Brodowski

Pan Skawiński jest nadal Przewodniczącym Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych
i konsultantem a p. Brodowski jest pełnomocnikiem Burmistrza d/s uzależnień.
Tak więc p. Skawiński nadal sie zajmuję pomocą osobom uzaleznionym i ich rodzinom.
Na górę

Postautor: ania » 31 lip 2012, o 22:07

Nie mieszkam w Tomaszowie, ale kilka lat temu miałam podobny problem gminna komisja ani policja nie pomogły Udałam się wówczas do prokuratury, był tam prokurator, który zajmował się takimi sprawami Dębek o ile dobrze pamiętam nazwisko. Złożyłam zeznania o znęcaniu fizycznym i psychicznym. I w końcu sprawa nabrała szybszych obrotów - rozprawa sądowa i wyrok o przymusowym leczeniu w niecałe dwa miesiące. Kiedy prokurator zaczął działać mój alkoholik sam w międzyczasie załatwił sobie termin leczenia i w czasie rozprawy był już w Radecznicy. Nic nie pomogło leczenie. Ja mam świadomość, że zrobiłam wszystko co mogłam aby mu pomóc aż w końcu po czterech latach męczarni zostawiłam drania. Pomyśl o sobie idź do Ośrodka Interwencji Kryzysowej rozmowa z psychologiem, który zna się na rzeczy stawia na nogi i otwiera oczy.
Na górę

Postautor: ktosik33 » 1 sie 2012, o 01:46

Witam te problemy mozna mnozyc i mnozyc ,jest tego wiele ale wstydzimy sie o tym mowic.Sam przechodzilem przez cos takiego.sadownie i za pomoca pana Skawinskiego zalatwilem "alkoholikowi" przymusowe leczenie w Radecznicy.Przymusowe to tak sie tylko nazywa bo niema podstawy prawnej by zmusic takiego kogos do leczenia na sile,jesli dana osoba niechce sie leczyc to nic z tego nie bedzie.Przyznam ze na czas pobytu w "Radecku" to byla calkiem inna osoba taka normalna az chcialo sie rozmawiac,coz z tego radosc nie trwala dlugo.po 3 tygodniach pobytu tam osoba ta na wlasna odpowiedzialnosc zrezygnowala z leczenia i nikt nie byl jej w stanie tam zatrzymac.I oczywiscie w ten sam dzien po przyjezdzie z tamtad poszla w tango.Wiec mysle ze niewiele mozemy tu zrobic ,tylko checi "alkoholika"ale oni nigdy niechca sie sami leczyc i nigdy nie przyznaja sie ze sa alkoholikami .Bo przeciez to nic takiego wyic kilka piw dziennie.:) A najwiekszy zal byl domnie ze jakto ja syn wyslalem rodzica do "Radecka" ale nikt nie patrzyl ze to dla jego dobra.
Na górę

Postautor: ktosik33 » 1 sie 2012, o 01:46

Witam te problemy mozna mnozyc i mnozyc ,jest tego wiele ale wstydzimy sie o tym mowic.Sam przechodzilem przez cos takiego.sadownie i za pomoca pana Skawinskiego zalatwilem "alkoholikowi" przymusowe leczenie w Radecznicy.Przymusowe to tak sie tylko nazywa bo niema podstawy prawnej by zmusic takiego kogos do leczenia na sile,jesli dana osoba niechce sie leczyc to nic z tego nie bedzie.Przyznam ze na czas pobytu w "Radecku" to byla calkiem inna osoba taka normalna az chcialo sie rozmawiac,coz z tego radosc nie trwala dlugo.po 3 tygodniach pobytu tam osoba ta na wlasna odpowiedzialnosc zrezygnowala z leczenia i nikt nie byl jej w stanie tam zatrzymac.I oczywiscie w ten sam dzien po przyjezdzie z tamtad poszla w tango.Wiec mysle ze niewiele mozemy tu zrobic ,tylko checi "alkoholika"ale oni nigdy niechca sie sami leczyc i nigdy nie przyznaja sie ze sa alkoholikami .Bo przeciez to nic takiego wyic kilka piw dziennie.:) A najwiekszy zal byl domnie ze jakto ja syn wyslalem rodzica do "Radecka" ale nikt nie patrzyl ze to dla jego dobra.
Na górę


Wróć do „Miasto, mieszkańcy, problemy...”